Eksperymentowanie w kuchni jest dla mnie bardzo ekscytujące, nigdy nie wiem jaki będzie ostateczny efekt. Tym razem mocno zaszalałam, bo stworzyłam coś na rodzaj nalewki. A jest to bardzo nietypowa nalewka… bo z bazylii. Miałam bardzo dużo bazylii, która już za chwilę nie nadawałaby się do niczego. jednym z pomysłów było po prostu zasuszenie jej, ale to byłby zbyt proste no i zero wyzwań.
Troszkę poczytałam w internecie na temat jej właściwości i pomyślałam sobie, a czemu by nie spróbować nalewki. Okazuje się, że bazylia ma właściwości wzmacniające, przeciwzapalne, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, relaksujące i antybakteryjne. Nic tylko ją konsumować. A najlepiej w postaci naleweczki…
Potrzebujemy:
bazylii, ja miałam solidny bukiet
pół kilko cukru
1/2 litra spirytusu ( o matko, ale to brzmi )
Przygotowanie:
Bazylię myjemy i wrzucamy tylko listki do dużego słoja. Wsypujemy cukier i zalewamy spirytusem. Odstawiamy ciemne miejsce na około 2 tygodnie. Cukier po tym czasie powinien się rozpuścić, kolor nalewki powinien być ciemny. Nalewkę przelewamy przez sitko, tak aby usunąć wszystkie listki i wlewamy do butelki. Najlepiej smakuje w zimowe wieczory :) Czy ktoś skusi się na kieliszeczek?