Szybkie śniadanko i wymarsz w miasto. Dzieciom nie trzeba dwa razy powtarzać, że idziemy na spacer. Pada pytanie „Tato, a pójdziemy zobaczyć stacje kolejową?” Franek od zawsze powtarza, że jak dorośnie to zostanie kolejarzem, więc dlaczego mielibyśmy pozbywać go przyjemności i nie pójść tam? Dla mnie nie ma tam nic interesującego, ale idziemy.
Idziemy powoli, spacerkiem czerpiąc ze słońca energię. jesteśmy na miejscu. Franek ogląda wszystkie zakątki na stacji i zadaje mnóstwo pytań (na szczęście tatusiowi- bo ja nie znam odpowiedzi na takie pytania).
Po długich oględzinach i fascynacji stacją kolejową, Franek dostrzega stare magazyny, gdzie obok stoją wagony i pociągi. Kierunek już znamy :)
Chłopcy podziwiają maszyny a my z Zosią zrywamy i wąchamy polne kwiaty. Takie są uroki lata :)