Pisząc ten wpis mam wachlarz wszystkich emocji i zastanawiam się, czy tylko mi zdarzają się takie sytuacje? Czy inni tego nie widzą, a może nie chcą widzieć?
Dziś rano zawiozłam mamę do szpitala na rutynowe badania. Wychodzę z izby przyjęć i słyszę krzyk jakiejś kobiety i płacz, pisk dziecka. Rozglądam się dookoła mnóstwo osób, które czekają przed budynkiem, ale nie widzę skąd dochodzi ten głos.Idę przed siebie i zaraz za rogiem widzę młodą czarnoskórą matkę, która niesamowicie wrzeszczy na swoje dziecko. Podnosi i rzuca spacerówką, w którym siedzi dziecko. Krzyczy w obcym języku i wymachuje rękoma. Podchodzę bliżej. Nie rozumiem co ona krzyczy. Słysze płacz dziecka. Moje serce wali jak oszalałe. Rozglądam się dookoła, może ktoś rozumie co ona krzyczy. Niestety nie ma żywej duszy. Słyszę jak krzyczy, jak nachyla się do wózka. Płacz dziecka na przemian z piskiem jest przeraźliwy. Gula w gardle, w głowie tysiąc myśli… Nie mogę tego już dłużej znieść.
Mówię do niej „Nie krzycz!” podchodzę bliżej. „Proszę nie krzycz” mówię po raz kolejny. Patrzy na mnie, ma piękne oczy, ale bardzo wściekłe. Krzyczy coś do mnie, macha rękoma. Nie rozumiemy się. Nachla się po raz kolejny do wózka i krzyczy, ale już trochę ciszej. Nachylam się razem z nią. Widzę małą śliczną dziewczynkę, której łzy spływają po policzkach. Widzę oczy w których jest strach, ból i bezsilność. Wycieram jej oczy, uśmiecham się. Nadal słyszę jej mamę, która już nieco spuściła z tonu. Podnoszę wzrok, podnoszę palec do ust i mówię „cissss”. Zrobiło się cicho, ale łzy nadal płynęły z oczu dziecka. Wycierałam łzę za łzą i uśmiechałam się powtarzając „cissss”.
Spoglądam na mamę jej oczy nabrały innego, spokojnego wyglądu, zaczęły napełniać się łzami, a na twarzy pojawił się wstyd i złość na samą siebie. Dziewczynka przestała płakać, spojrzała na mamę i chwyciła ja za rękaw.
Odeszłam bez słów zostawiając je już dużo spokojniejsze. Wsiadłam do samochodu i do mich oczu napłynęły łzy…