Ten dzień jest dla mnie wyjątkowo trudnym dniem… dla jedynych to dzień w którym mogą pokazać się w nowych ciuchach, pochwalić się dziećmi wśród rodziny czy starych znajomych. A dla mnie, to dzień w którym idę do taty. Nie liczy się ilość zniczy czy wielkość kwiatów, która często jest na pokaz.
W tym dniu powracają wspomnienia w postaci zapachów, gestów, słów… to dzień w którym brakuje mi go bardzo.
Kiedy stoję nad grobem na mojej twarzy pojawia się uśmiech… szczery prawdziwy uśmiech, taki którym witaliśmy się gdy tylko nasze spojrzenia się krzyżowały. W mojej głowie, jest tysiące wspomnień tych miłych i tych które sprawiały mi ból. Stoję i zastanawiam się ile wydarzyło się rzeczy, których nie mógł zobaczyć… a może to wszystko widzi i bardzo mnie wspiera i cieszy się tak samo jak ja.
Jestem tam, ale nie potrafię w tym dniu stać długo nad grobem, rozprasza mnie ten hałas, ten zgiełk i te uśmiechy w tle. Przyjdę jak będziemy sami… wtedy w ciszy i skupieniu pogadamy sobie…