Barter to słowo które pojawia się bardzo często. Wiele osób oferuje swoje usługi barterowo, inni nalegają aby właśnie osoby lub firmy skusiły się na ich usługę barterowo. Ale czy tak naprawdę wiemy czym on jest i do czemu służy? Według wikipedii
Barter –to wymiana bezgotówkowa, czyli towar (usługa) za towar (usługę). Strony uzgadniają wartość towarów lub usług i dążą do tego, żeby bilans był zerowy.
No właśnie, ale czy tak naprawdę jest? Niestety nie! Coraz częściej barter kojarzy się z frajerami, którzy robią coś za darmochę i nic w zamian nie dostają. Ci ludzie często wypluwają sobie żyły, aby druga strona była zadowolona z ich usługi, a w zamian nie otrzymują nic. Nie jestem przeciwniczką barterów, ale niech te bartery będą uczciwe. Niech usługa lub produkt będą faktycznie korzystne dla obu stron, a nie tylko dla jednej.
Z racji tego, że jestem zarówno blogerką jak i fotografem, jestem narażona na nieustanne pytania „A może zrobimy to w barterze?”. Zapytania od firm, które chcą się u mnie reklamować w barterze jest całe mnóstwo. Problem polega na tym, że często produkt jest o bardzo niskiej wartości, a firmy oczekują od nas przygotowania materiału na bardzo wysokim poziomie. Mam wykonać im świetne zdjęcia, napisać dobry materiał i reklamować ich we wszystkich social mediach, a w zamian otrzymuję produkt o niskiej wartości. To nie jest barter!
Oby nie skupiać się tylko na blogu, chcę wam przytoczyć kilka przykładów z podwórka fotografa. Tu można mnożyć przykłady, bo kreatywności barterowców nie zna granic. Kilka dni temu otrzymałam niebywałą okazję wejścia w barter od pewnej Pani. Pytanie brzmiało „Witam. Chciałabym zapytać czy ma Pani wolny termin 17.03.2017. W tym dniu planujemy chrzciny naszej córeczki i byłby nam miło gdyby to właśnie Pani wykonała reportaż z tego dnia. Napomknę tylko, że interesuję nas barter. A w zamian, że Pani wykona swoją usługę ja będę polecać Panią wśród swoich znajomych, a mam ich bardzo dużo z wyższej klasy. Oczywiście większość tych znajomych będzie również na chrzcinach, więc może Pani zabrać ze sobą swoje wizytówki. Proszę o informację z dostępnością terminu. Pozdrawiam”
Po przeczytaniu tego maila, opadały mi ręce, nogi i co tam jeszcze może opaść. Faktycznie mieć grono przyjaciół z „wyższej klasy” to jest coś! A mieć polecenia od tej Pani to już w ogóle bomba!
Ciekawe czy ta Pani idzie też do piekarni i prosi o pieczywo w barterze, a potem zachwala to wspaniałe pieczywo swoim znajomym z „wyższej klasy”, aby je kupili.
Ludzie opanujcie się z pisaniem takich ofert. Tu nie chodzi o to, żeby całkowicie zamykać się na barter, ale niech on będzie 1 do 1. Czytanie maili z prośbą o barter mam milion, dlatego nie wysilajcie się i nie piszcie takich durnych maili, a jeśli już to zaoferujcie coś co będzie równowartością mojej usługi.
Nie mogę się oprzeć i przytoczę wam również przykład firmy, która robi eventy i chciała abym zrobiła reportaż z tego wydarzenia. Oczywiście chodziło o barter. Na moje pytanie co otrzymam w zamian, usłyszałam. No może Pani postawić roll up, albo może Pani rozdawać wizytówki, a po za tym będziemy to nagrywać, więc Pani logo znajdzie się na końcu filmu. Do tego może Pani na każdym zdjęciu wstawić swoje logo. O matko! Pomyślałam, przecież logo i tak mogę dodać, ale kontynuuje rozmowę. Pytam zatem o ludzi którzy mają uczestniczyć w tym evencie, aby ocenić czy to jest moja grupa docelowa. Pan rzuca, że to są normalni, tacy zwykli ludzie, którzy przyjdą posłuchać wykładu. Ok, nadal nic wiem, pytam zatem gdzie planują się reklamować itd. Pan też nie był w stanie odpowiedzieć na moje pytania. Dlatego jak już chcecie aby ktokolwiek zrobił wam coś w barterze przygotujecie się do tego dobrze. Napiszcie kto uczestniczy w wydarzeniu, ile osób będzie uczestniczyć, gdzie pojawi się reklama, co zapewniają organizatorzy, co Ty otrzymasz w zamian. Bo sam tekst zróbmy to w barterze, jest żenujący.
Na sam koniec zostawiłam wam najlepsze. Nie tak dawno otrzymałam maila z prośbą o wykonanie również reportażu ze spotkania, ale uwaga z gwiazdą. Nie wiem do końca co to była za gwiazdą, bo było to owiane tajemnicą, ale przejdźmy do rzeczy. Zapytanie brzmiało mniej więcej tak, organizujemy spotkanie z gwiazdą. Mamy dla Pani propozycję, uczestniczenia w wydarzeniu i wykonania relacji foto z tego dnia za 400 zł. Czy byłby Pani zainteresowana współpracą?.
Hmm myślę sobie, trochę mało. Event dla uczestników jest płatny do tego gwiazda, ale myślę sobie, ok czasami trzeba zrobić coś po kosztach. Odpisuję Pani, że ok możemy umówić się na taką stawkę, że poproszę więcej szczegółów i podesłałam jej umowę. Pani odpisała niemal natychmiast, że to nie oni płacą 400 zł tylko ja mam zapłącić 400 zł, za to że mogę zrobić zdjęcia na tym evencie i tej gwieździe. I tu zwątpiła w ludzi, w bartery i swoją firmę. Mam się pracować, spełniać ich oczekiwania i jeszcze im za to zapłacić? O matko! świat się kończy!
A może Ty znasz jakąś ciekawą historię barterową? Chyba, że wszystkie trafiają do mnie :D
25 komentarzy
O matko, padłam. Zwłaszcza przy gwieździe.
Ostatni przykład współpracy rozbawił mnie … Może nie wszyscy rozumieją do końca słowo „barter” :D
Ło, rany! Padłam przy tym ostatnim przykładzie!
Ja akurat z barterem mam same dobre doświadczenia, bo wybieram te oferty, które mnie interesują i jeśli faktycznie chcę mieć daną rzecz, wtedy łączę przyjemne z pożytecznym :)
Ostatni barter był naprawdę SUPER :D
:D :D uśmiałam się :D Uwielbiam takie ciekawe oferty, aż chce się odpisać dosadnie, ale nie wiem czy to ma sens. Raz jeden nerwy mi puściły kiedy otrzymałam maila z propozycją współpracy od dziewczyny, która najwidoczniej nie do końca wiedziała do kogo pisze i chyba wysyłała standardowy tekst do wszystkich stron, które znalazła. Prosiła o wysłanie jej jakiś gadżetów mojej firmy! Pomijam fakt, że firmy nie posiadam, a i żadnych gadżetów ologowanych nazwą bloga nie mam. Ale jej tekst był tak błagalny, że zbiera też pocztówki i autografy itd… no cóż, nad tym autografem chwilę się zastanawiałam :P Oczywiście w zamian oferowała wpis na swoim blogu, gdzie każdy kolejny post zaczynał tytuł „przesyłka od…” „kolejna paczka od…” i dwa zdania plus jedno zdjęcie zawartości paczki. Nerwy mi puściły, odpisałam dość dosadnie na temat tej żenującej oferty, ale wówczas dostałam drugi raz taką samą wiadomość, także są ludzie, do których chyba nic nie dotrze, choćby walić młotem….
Padłam. Możesz zapłacić 400 zł za to że wykonasz swoją pracę. No ekstra. Nic tylko brać! Nie wiem jak mogłaś się nie skusić…
Ale mnie to rozbawiło. Czego to ludzie nie wymyślą.
Tekst warty przeczytania, barter to zawsze ciekawy temat ale tez bardzo nieuczciwy :/
Z podobnych historii mogłaby powstać książka. Głównie dlatego, że z jednej strony ciąglę dostaję zapytania, czy mogę przysłać coś na barter (tylko kurde co?) a z drugiej, że otrzymuję dziwne propozycje, które powinny być dla mnie zaszczytem, że w ogóle pojawiły się na mojej skrzynce mailowej. W barter nie bawię się prawie w ogóle, chyba, że organizuję jakieś wydarzenie i produkty mają być przekazane uczestnikom. Ostatnio jednak zgodziłam się na barter, ponieważ firma zaproponowała mi gadżet erotyczny o wartości 800zł i potraktowałam to jako wyzwanie. Ciekawa jestem jak się sprawdzę tworząc recenzję, a w planach mam nawet video. Ale współpracę potraktowałam jako zabawę, odskocznie i test dla samej siebie, a przede wszystkim nowe doświadczenie, więc raz na jakiś czas można sobie pozwolić i na barter :D
Zaintrygowałaś mnie tym barterem #bedesledzic :)
Serio? A Ty się nie zgodziłaś, może to była jakaś Meryl Streep :P
Jak ja uwielbiam te wyższe sfery ;) ale nie wiem za kogo trzeba się uważać żeby zaproponować robienie reportażu na hipotetyczną reklamę wśród znajomych :)
Cholera nie wzięłam pod uwagę gwiazdy światowego formatu :D
A mogłaś w Holiudzie zaistnieć :D
O mielismy taki aparat jak masz na zdjeciu! niestety moja siostra oddala koledze:/. Bardzo wile osob jest wykorzystywanych przez inne osoby… tylko po to by miec darmowa reklame… pozdrawiam Akwafinta.wordpress.com
Reklama nie jest zła pod warunkiem, że się za nią zapłaci.
Naprawdę jeszcze coś takiego się zdarza? Niedawno koleżanka opowiadała mi o swojej propozycji marzeń :P Firma wybiera, podkreślam samodzielnie WYBIERA produkt ze swojego asortymentu, bloger otrzymuję zniżkę na zakup produktu i robi najlepszą recenzję na swoim blogu + social media :D
Śmiech na sali i podwójna parodia. ;)
Zdarzają się takie propozycje, niestety problem polega na tym, że dużo osób łapie takie bartery. I tu zaczynają się schody.
Mi kiedyś zaproponowano zniżkę na ubrania używane dla dzieci :D:D:D za wpis :D:D:D
Ja nie współpracuję z nikim. Barter coraz częściej kojarzy mi się z wyzyskiem. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Praca za darmoszkę. Przecież często produkt jest wart tyle, ile np 2h pracy, a poświęca się na artykuł o wiele więcej, niż dwie godziny.
Podpisuję się pod tym obiema rękami
Sporo w tym naciągania. I robienia innych w konia.
Ja dostałam oszałamiającą propozycję, bym kupiła pierwszy produkt, zareklamowała w poście i na Ig, a później miałam otrzymywać produkty ze free. No nie, dziękuję.
Ehhh szkoda gadać
To takie trochę wykorzystywanie innych :/
Zgadza się, ale często my sami dajemy się wykorzystywać.
dokladnie… ja na barter kiedys godzilam sie notorycznie, ale teraz godzę się tylko, jeśli faktycznie jest rownowartosc mojej pracy, miejsca na blogu z wartoscia tego produktu. Czasem godzę się na troche mniej warte rzeczy, ale to tylko dlatego, ze i np. i tak bym kupila ten produkt, albo wiem ze mi sie przyda. Np raz dostalam paczke z farbami do wlosow, ktore moze nie byly jakos wiele warte, ale uwielbiam te marke i te farby, wiec z checia napisalam wpis i teraz przez pol roku mam czym farbowac wlosy haha. Dodam, ze firma chciala tylko jeden link we wpisie i tyle.
Czasami barter jest fajny, ale trzeba czasem miec umiar.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Barter musi się opłacić obu stron, nie tylko jeden.