Majówka dawno za nami, a ja nie zdążyłam jeszcze napisać w jakim cudownym miejscu ją spędziliśmy. Chociaż Ci, którzy śledzą nas na Facebooku czy Instagramie wiedzą, że wybraliśmy się daleko od domu. Przemierzyliśmy ponad 470 km co daje nam ponad 5 godzin jazdy w samochodzie, nie licząc przerw. Sama myśl spędzenia tylu godzin w samochodzie spędzała mi sen z powiek, ale na szczęście podróż minęła nam bardzo dobrze, a to wszystko za sprawą moich metod o których pisałam TUTAJ.
Do miejscowości Sienna, gdzie mieści się Pensjonat Puchaczówka dojechaliśmy późnym wieczorem, zmęczeni i bardzo głodni. Na recepcji czekał przemiły Pan, który wskazał pokój i życzył udanego pobytu. Do pokoju wpadliśmy stawiając nasze bagaże, ale już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że pokoje dostosowane są do rodzin z dziećmi. Duży przestronny pokój, z wydzielona strefą relaksu w postaci kanapy, która oddziela jedną część pokoju od drugiego. Całe nasze zmęczenie odeszło w kąt, gdy tylko położyliśmy głowy na wygodnych łóżkach i gdyby nie głód, który nam dokuczał pewnie byśmy już w nich zostali.
Po szybkim zakwaterowaniu udaliśmy się na kolację do Karczmy Puchaczówka, która ugościła nas przepyszną kolacją. Po obfitej kolacji wróciły nam siły i postanowiliśmy sprawdzić kąty Puchaczówki, i tak odkryliśmy salę zabaw dla dzieci, z której dzieci nie chciały wyjść. Znaleźliśmy saunę dla rodziców, miejsce na wózki dla rodziców z małymi dziećmi oraz fantastyczną obsługę :)
Poranek powitał nas bardzo słonecznie i z uśmiechem na twarzy zeszliśmy na śniadanie, które podawane jest w formie bufetu szwedzkiego, co bardzo odpowiada dzieciom. Mogli wybrać sobie co im odpowiada oraz nałożyć taką porcję, aby wszystko zjeść. Po obfitym śniadaniu udaliśmy się na spacer po okolicy. Piękne widoki, cisza i słońce to czego pragną miastowi.
Jednak słońcem nie cieszyliśmy się zbyt długo, bo oto po kilkunastu minutach niebo całkowicie się zachmurzyło i zerwał się wiatr. Spakowaliśmy się więc do samochodu i pojechaliśmy przed siebie.
Zatrzymaliśmy się kilka kilometrów dalej w miejscowości Kletno gdzie znajdowała się kopalnia uranu lub jak kto woli kopalnia fluorytu. Z ogromną ciekawością udaliśmy się pod ziemię, z latarkami w dłoni, kaskami na głowach i z fantastycznym przewodnikiem, który opowiadał z niezwykłą lekkością o skarbach które mieszczą się pod ziemią. Im głębiej wchodziliśmy do kopalni, tym większe robiły się nasze oczy ze zdumienia, co kryję się w skałach. Dzieci były zachwycone, a przewodnik z każdym krokiem opowiadał i pokazywał nam kolorowe kryształowe ściany. Dopiero na końcu naszej wycieczki mogliśmy zobaczyć niewielki szary kamień, który był uranem.
To była niezwykła lekcja zarówno dla naszych dzieci jak i dla nas dorosłych. Wszyscy byliśmy zachwyceni tym co kryje ta kopalnia, a przewodnik był niezwykłym człowiekiem z ogromną pasją i zaangażowaniem w to co robi. Gorąco polecamy wam to miejsce- Kopalnia Uranu w Kletnie, zasługuję na takie polecenie.
Głodni dalszych ciekawostek zjechaliśmy drogą w dół gdzie zauważyliśmy ogromne gady. To było kolejne niezwykłe miejsce niedaleko Pensjonatu Puchaczówka, które według nas warto odwiedzić. Muzeum Ziemi w Kletnie, bo o nim mowa powitało nas w ogrodzie dinozaurami, które zapraszały do środka muzeum. W środku znajdowały się piękne kamienie, minerały, a także skamieniałości. Przewodnik opowiadał o niezwykłych skarbach zmieni, pokazując coraz piękniejsze okazy, które pochodzą z całego świata. Największą uwagę przykuły jednak skamieniałe jaja dinozaurów oraz skamieniałe drzewa. To były dwie fantastyczne wycieczki tego dnia, które naszym zadniem warto odwiedzić.
Po ogromnej dawce wiedzy na temat kamieni, minerałów oraz skamieniałości udaliśmy się na kolację do Karczmy Puchaczówka oraz na salę zabaw gdzie dzieci do późnego wieczora mogły zatracić się w beztroskiej zabawie.
Niebawem kolejny wpis z naszej majówkowej wyprawy.